Godzina 2.00 – starcie z Niemcami w okolicy Chachalni – Straż Graniczna kom. Jana Kapuścińskiego odparła ogniem nieprzyjacielski patrol.
Godzina 4.00 – niemiecki 183 pułk Landwehry przekroczył granicę państwową i po krótkim starciu opanował Perzyce oraz wodociągi miejskie.
Godzina 5.00 – niemieckie oddziały wkroczyły do Sulmierzyc, napotkały tam jednak opór miejscowego posterunku Straży Granicznej. Stacjonująca w Krotoszynie dywizyjna kompania kolarzy por. Antoniego Grellusa otrzymała rozkaz przeprowadzenia w tym rejonie zwiadu podczas którego zginął kpr. Marcin Klauza – pierwszy poległy żołnierz 56 Pułku Piechoty.
Godzina 5.30 – wroga artyleria ostrzelała schrony na głównych pozycjach obronnych przy podejściu do Krotoszyna. Ostrzelano także miasto – pierwsze pociski spadły na dziedziniec Seminarium Nauczycielskiego, które płk Tyczyński i kpt. Błyskosz wybrali na punkt obserwacyjny. Ogniem w kierunku Perzyc odpowiedział pluton moździerzy oraz pociąg pancerny „Poznańczyk” kpt. Kazimierza Majewskiego.
Około 8.30 – na żądanie dowódcy I batalionu – kpt. Błyskosza, pociąg pancerny prowadził ostrzał artyleryjski w rejonie wodociągów miejskich.
Godzina 10.00 – „Poznańczyk” ostrzelał baterię artylerii niemieckiej, która zajęła pozycje w dolinie na południowym skraju Perzyc oraz kilkakrotnie ostrzeliwał szosę Krotoszyn – Zduny (gdzie pojawiło się kilka wozów pancernych), las (gdzie koncentrował się nieprzyjaciel), wzgórza obok lasu i zgrupowanie wrogiej piechoty pod Freyhan (Cieszkowem). Następnie pociąg patrolował linię kolejową z Krotoszyna do Rawicza i wspierał ogniem polskie oddziały.
Południe – odparto natarcie niemieckie z Perzyc i zmuszono nieprzyjaciela do wycofania się ze wsi. Kolejne wrogie natarcie doszło aż do zasieków, gdzie zostało powstrzymane ogniem karabinów maszynowych 1 kompanii por. Władysława Przybyszewskiego. Niemcy, ścigani przez wysunięte patrole, musieli wycofać się do wodociągów.
Do wieczora – wróg rozpoznawał pozycje na całej szerokości linii obrony i kolejny atak skierował na wschodnią część Krotoszyna, został jednak powstrzymany ogniem przez kolarzy por. Grellusa oraz ciężkie karabiny maszynowe ze schronu strzegącego wejścia do lasu między pozycjami 1 i 2 kompanii.
Nieprzyjaciel przebił się jednak przez pas obrony kompanii Obrony Narodowej „Krotoszyn” kpt. Adolfa Jusofa i doszedł aż do Smoszewa, wypierając Polaków z rejonu lasu Paprotki (między Biadkami a Jasnym Polem). Aby uniemożliwić Niemcom wejście na tyły polskich pozycji, por. Grellus wysłał pluton kolarzy w rejon Gorzupi.
Popołudnie – do Krotoszyna przybył gen. Alter. Płk Tyczyński zaproponował uderzenie batalionem przez las, na linii Perzyce – Zduny – Chachalnia. Generał nie zgodził się na realizację tego planu, ale zezwolił na przeprowadzenie rozpoznania lotniczego – nie wniosło ono jednak nic nowego, a ponadto samolot wrócił poważnie uszkodzony.
W tym samym czasie, z dworca kolejowego w Krotoszynie, odjechał pociąg ewakuacyjny, który miał wywieźć rodziny kolejarzy, pocztowców, urzędników, wojskowych i policjantów do województwa lwowskiego.
Późnym popołudniem – pluton pionierów por. Józefa Batkiewicza wysadzał już niektóre obiekty, aby uniemożliwić nieprzyjacielowi ich wykorzystanie i tym samym utrudnić przemieszczanie w głąb kraju. Zniszczono: mosty na szosie koźmińskiej, szosie i torze do Zdun oraz na Czarnej Wodzie w Smoszewie. Uszkodzono także urządzenia techniczne dworca w Krotoszynie.
Godzina 17.00 – gen. Alter wysłał z Krotoszyna meldunek do sztabu Armii „Poznań”: „Na przedpolach 25 dywizji piechoty w rejonie Zduny – Sulmierzyce stwierdzono 183 pułk piechoty Landwehry. Nieprzyjaciel zajął Perzyce – las Gliśnica – Chwaliszew – Sulmierzyce”.Gen. Alter wydał dla 56 Pułku Piechoty rozkaz wycofania się wieczorem za Prosnę.
Godzina 18.00 – według raportu sytuacyjnego morale żołnierzy było bardzo wysokie. Pułk nie dał się zaskoczyć i utrzymał pozycje, zadając nieprzyjacielowi poważne straty przy niewielkich stratach własnych (1 poległy podoficer oraz oficer i 5 żołnierzy rannych).
Wieczór – Niemcy ponownie zaatakowali pozycje I batalionu w rejonie Leśniczówki Miejskiej i znów szturmem dotarli aż do zasieków. W wyniku dużych strat i wyczerpania musieli się jednak znów wycofać.
Równocześnie III batalion mjra Grocholi miał styczność z wrogimi patrolami w okolicy Biadek.
Godzina 20.00 – I batalion, zostawiając jedynie oddziały styczności, opuścił pozycje obronne i wraz z kompanią Obrony Narodowej „Kobylin” oraz kompanią kolarzy, wycofał się za rzekę Prosnę, gdzie przeszedł do odwodu. Odejście batalionu osłaniał pociąg pancerny, patrolując odcinek Bożacin – Wolenice, nie nawiązano jednak kontaktu z wrogiem.
Godzina 22.00 – III batalion z kompanią Obrony Narodowej „Krotoszyn”, kompanią zwiadu oraz armatami przeciwpancernymi wycofał się przez Roszki, Koźminiec, Izbiczno, Kowalew, Pleszew, Tursko i Janków, w celu obsadzenia przydzielonego odcinka osłony na Prośnie.
II batalion mjra Chrupka z plutonem artylerii piechoty, przyjął III batalion na południowym skraju lasu Jasne Pole, po obu stronach drogi Roszki – Koźminiec, a następnie odszedł po osi pułku i obsadził wyznaczoną pozycję.
Godzina 23.00 – „Poznańczyk”, który wspierał oderwanie się I batalionu i cały czas patrolował odcinek Bożacin – Wolenice, odjechał w kierunku Jarocina – pod komendę gen. Romana Abrachama. Tabor batalionu kpt. Błyskosza odszedł przez Koźminiec, Pleszew i Blizanów do dworu Jarantów.
Do godziny 2.00 – patrole ubezpieczające i utrzymujące styczność przebywały na tyłach wycofujących się zgodnie z rozkazem formacji. Ubezpieczeniem samego przejścia na nową pozycję zajmowała się kompania zwiadu por Zygmunta Szadkowskiego, zajmująca stanowiska w rejonie Turska.
PODSUMOWANIE
Próby przełamania dobrze zorganizowanej obrony i zdobycia Krotoszyna przez wojska niemieckie w pierwszym dniu wojny nie powiodły się. Miejscowy pułk musiał jednak opuścić pozycję i przenieść się na stanowiska obronne na linii rzeki Prosny i przedmościu Koła.
Powodem wycofania się 56 Pułku Piechoty z Krotoszyna nie było zagrożenie ze strony nieprzyjaciela, ale postawione przed nim inne zadania o znaczeniu strategicznym. Niemniej opuszczenie przez żołnierzy miasta i pozostawienie go na pastwę przyszłych okupantów sprawiło, że pozostali na miejscu mieszkańcy poczuli się zawiedzeni.