Część pierwsza: Zdarzenia
Któż z nas starych i młodych nie pamięta tej okropnej ortografii, tych mąk z zapamiętaniem regułek - a jest ich milion, może trochę więcej. No i te mityczne wyjątki od reguł, wyjątki od wyjątków, i tak dalej. Komu to jest potrzebne?!?! Piszemy „może” czy „morze” i tak każdy chyba wie, o co chodzi. Jak nie wie, to się dogada! A może jednak lepiej się tego pouczyć?
I, żeby dobić biednego człowieka, jeszcze mówią – czysta złośliwość ! – że podobno nasza polska ortografia należy do łatwiejszych. To już z pewnością przesada!
Są jednak tacy ludzie, którzy nie drżą przed „rz-ż”, „h-ch”, „ó-u”, „nie” razem czy oddzielnie, małe i wielkie litery i tyle, tyle innych. Wyznaczyli sobie spotkanie w Naszym Zespole Szkół w samo południe szesnastego maja 2013 roku. Rozpoczynał się Powiatowy Konkurs Ortograficzny „Król Ortografii”. To już czwarta edycja, tym razem wyjątkowo licznie reprezentowana przez szkoły ze wszystkich zakątków powiatu.
Tego dnia zgromadziło się sześćdziesięciu trzech uczestników z dwudziestu siedmiu szkół naszego powiatu. Było dwudziestu dziewięciu konkursowiczów ze szkół podstawowych, dwudziestu trzech – z gimnazjów i jedenastu – ze szkół ponadgimnazjalnych.
Po oficjalnym powitaniu zawodników oraz ich opiekunów przez Panią Dyrektor nastąpiło jawne losowanie kopert z tekstami dyktand dla poszczególnych grup wiekowych. Losowały przypadkowe osoby spośród uczestników.
W klasach uczestnicy zapoznali się ze szczegółowymi zasadami pisania tekstów pod dyktando, które nie były skomplikowane, przynajmniej nie tak jak ortografia. I przystąpili do intensywnej pracy, która trwała jakieś dwadzieścia-trzydzieści minut. Wysiłek jednak był znaczny.
Później nastąpił bardzo stresujący moment – oczekiwanie na wyniki. W tym czasie konkursowicze zostali poczęstowani napojami i przekąską a przede wszystkim zabawiły ich dzieciaczki, odrywając na chwilę od nerwowego wyczekiwania. Uczniowie klasy pierwszej „b” wzięli oczekujących na przechadzkę po szalonej egzotycznej afrykańskiej dżungli. Przebrane za zwierzęta dzieci – były tam słoń, żyrafa, małpy, papugi, krokodyl a nawet pewien Murzynek – zaśpiewały i zatańczyły w rytm dzikiej i skocznej muzyki. Przedstawienie krótkie a jednak pełne humoru i dziecięcej energii spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem.
I nadeszła długo oczekiwana chwila. Konkurs został rozstrzygnięty, teraz trzeba ogłosić wyniki. Wyłoniono trzy tegoroczne królowe (po jednej dla każdej kategorii wiekowej). Zatem królową ortografii szkół podstawowych została Jagoda Sokołowska ze Szkoły Podstawowej w Koźminie. W kategorii szkół gimnazjalnych tron objęła Katarzyna Szczepańska z Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie. Tu warto dodać, iż w tej kategorii wiekowej pierwsze i drugie miejsce zajęły jej koleżanki – wszystkie trzy podopieczne pana Macieja Szczepańskiego. Spory sukces „Dwójki”. I wreszcie w kategorii szkół ponadgimnazjalnych na tronie zasiadła Joanna Wołoszyn z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie.
Zwyciężczynie otrzymały korony, dyplomy i atrakcyjne nagrody rzeczowe, natomiast każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy dyplom.
Tak więc mieliśmy rzadką okazję spotkania młodych ludzi, którzy nie obawiają się ortografii. Chylimy przed nimi czapki i czekamy, co wydarzy się w przyszłym roku szkolnym na polu zmagań z ortografią.
Część druga: Uczestnicy
W konkursie ortograficznym wzięli udział reprezentanci następujących szkół i zespołów szkół:
01. |
Szkoła Podstawowa w Baszkowie |
02. |
Szkoła Podstawowa w Biadkach |
03. |
Szkoła Podstawowa w Borzęcicach |
04. |
Szkoła Podstawowa w Gorzupi |
05. |
Szkoła Podstawowa w Koźminie Wielkopolskim |
06. |
Szkoła Podstawowa w Lutogniewie |
07. |
Szkoła Podstawowa w Mokronosie |
08. |
Szkoła Podstawowa w Roszkach |
09. |
Szkoła Podstawowa w nr 4 w Krotoszynie |
10. |
Szkoła Podstawowa nr 8 w Krotoszynie |
11. |
Zespół Szkół nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi w Krotoszynie |
12. |
Zespół Szkół nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Krotoszynie |
13. |
Zespół Szkół nr 3 w Krotoszynie |
14. |
Zespół Szkół Publicznych w Rozdrażewie |
15. |
Zespół Szkół Publicznych w Sulmierzycach |
16. |
Zespół Szkół w Orpiszewie |
17. |
Gimnazjum nr 2 im. Mikołaja Kopernika w Krotoszynie |
18. |
Gimnazjum nr 4 w Krotoszynie |
19. |
Niepubliczne Gimnazjum w Krotoszynie |
20. |
Gimnazjum im. Zjednoczonej Europy w Koźminie Wielkopolskim |
21. |
Gimnazjum w Kobylinie |
22. |
Gimnazjum w Zdunach |
23. |
Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Kobylinie |
24. |
Liceum Ogólnokształcące w Koźminie Wielkopolskim |
25. |
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Krotoszynie |
26. |
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie |
27. |
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Krotoszynie |
Część trzecia: Zwycięzcy
Zwycięzcami konkursu zostały w poszczególnych kategoriach wiekowych następujące osoby:
- I. Szkoły podstawowe
Pierwsze miejsce: Jagoda Sokołowska,
Szkoła Podstawowa w Koźminie Wielkopolskim,
opiekun: pani Kinga Bura.
Drugie miejsce: Dominika Bukowska,
Szkoła Podstawowa nr 8 w Krotoszynie,
opiekun: pani Dorota Karolczak.
Trzecie miejsce: Barbara Jędrzak,
Szkoła Podstawowa nr 4 w Krotoszynie,
opiekun: panie Elżbieta Dominiak, Hanna Sztuka.
- II. Gimnazja
Pierwsze miejsce: Katarzyna Szczepańska,
Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pan Maciej Szymański.
Drugie miejsce: Klaudia Biesiadecka,
Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pan Maciej Szymański.
Trzecie miejsce: Nicole Kowalski,
Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pan Maciej Szymański.
- III. Szkoły ponadgimnazjalne
Pierwsze miejsce: Joanna Wołoszyn,
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pani Anna Smal.
Drugie miejsce: Joanna Krawczyk,
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Krotoszynie,
opiekun: pani Alicja Kryszkiewicz-Świst.
Trzecie miejsce: Marlena Schmitchen,
Liceum Ogólnokształcące w Koźminie,
opiekun: pani Mariola Aleksandrzak.
Część czwarta: Teksty
Prezentujemy tu tekst dyktand, które pisali uczestnicy Konkursu:
Szkoły podstawowe
„Poranne dylematy”
Wstałem z łóżka, spojrzałem w lustro i zamarłem. Oblicze, które ujrzałem, było przerażające. Włosy sterczące, oczy podkrążone, cera bladosina. No cóż, trzynasty, pomyślałem. Niby nie wierzę w przesądy, ale trzynastka nie jest moją najszczęśliwszą liczbą. W tym momencie ostrze żyletki zostawiło krwawy ślad na mej twarzy. Jeszcze tego mi brakowało! Rozzłościłem się i rzuciłem w lustro maszynką. Usłyszałem huk i zwierciadło strzeliło na moich oczach. Z przerażenia włosy stanęły mi dęba. Teraz czeka mnie siedmioletnie pasmo nieszczęść. W tym momencie uświadomiłem sobie, że wstałem lewą nogą. Wtem zadźwięczał dzwonek u drzwi. Podbiegłem żwawo, uchyliłem je, spojrzałem i nie dostrzegłem nikogo. Wystrzeliłem na korytarz jak z procy, potknąłem się i wyrżnąłem jak długi. Nade mną była drabina. Jeszcze dziś było mi potrzebne przejście pod drabiną! Czyż można mieć większego pecha? Jeżeli teraz czarny kot chyżo przebiegnie mi dróżkę, na pewno tego nie wytrzymam. To naprawdę zbyt wiele jak na jednego człowieka. Już miałem się załamać, gdy w oddali ujrzałem kominiarza. Niósł w ręku czterolistną koniczynę. Podchodząc do mnie, splunął trzykrotnie przez lewe ramię. Raptem potknął się o leżącą u mych stóp złotą podkowę. Runął na mnie jak długi. Z lekka mnie poturbował. Nabił mi guza. Przecież kominiarz ma przynosić szczęście! Wrzasnąłem… I wtedy się obudziłem.
Gimnazja
Rozprawka z hipotezą
"Oglądanie telewizji- marnotrawstwo czasu czy duchowa superuczta?" Taki, skądinąd nie najtrudniejszy i błaho brzmiący, ale czasochłonny temat rozprawki, rzuciła ni stąd ni zowąd nasza "charyzmatyczna" polonistka.
I tak wolny weekend dla czternastoipółletniego ucznia gimnazjum okazał się czystą mrzonką. Rad nierad w mżyste sobotnie przedpołudnie powiedział do siebie nasz cherlawy frysztaczanin: "Pracy mam ja w bród, czas rozpocząć trud, ćwiczyć ducha hart". Czmychnął do pokoju i włączył telewizor., aby dokonać miniprzeglądu kanałów i ostatecznie wyrobić sobie zdanie o ofercie programowej.
Na kanale czwartym przystojny pół Polak, pół Francuz prowadził właśnie program "Po prostu gotuj", przyrządzając lekko strawne risotto z bakłażanem. Uczeń żądny raczej czekolady z Wedla niż diety odchudzającej, szybko włączył dwójkę, ale tam wróżka Aida wyjaśniała tajniki chiromancji. Nie w smak były uczniowi te czary-mary, więc w okamgnieniu wybrał program pierwszy, który przywitał go pełnym wachlarzem reklam.
Najpierw jakaś stojąca na tle pustyni Sahary herod-baba w sukience w esy-floresy wykrzykiwała, dlaczego warto pić nisko zmineralizowaną nałęczowiankę, następnie mało oryginalna blondynka w minispódniczce i maksidekolcie przekonywała do przejażdżki wzdłuż Wyżyny Małopolskiej samochodem marki Mercedes., to znów Goździkowa przypominała o superniezawodnym działaniu etopiryny.
W dwójnasób zniesmaczony gimnazjalista wybrał tym razem kanał informacyjny TVN 24. Zobaczył salę sejmową, gdzie posłowie PiS-u, LPR-u, PO i Samoobrony debatowali nad poprawką do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przypomniał sobie przy okazji, że na najbliższą lekcję historii należy wykuć wszystko o Sejmie Czteroletnim, Konstytucji 3 maja i konfederacji targowickiej.
Szkoły ponadgimnazjalne
„Klechda o chełpliwym puchaczu ku ostrzeżeniu próżnych samochwał sporządzona”
Pewien hardy puchacz chwacko pohukiwał, że jest najmądrzejszy w lesie. Czyniąc zamęt i ferment, na całego bajdurzył, jak to w Bibliotece Kórnickiej przejrzał książczyn huk, w tym habilitacji i zaplombowanych herbarzy chmarę. Mówił, jakoby świat przemierzył wszerz i wzdłuż dzięki kursom hipologii, ichtiologii, chronometrażu i pilotażu. Rzekomo w hydroplanie mknął przez morze Bałtyk i mimo ostrzeżeń hydrologów bez wahania sunął nad duńskim Bornholmem. Na Półwyspie Apenińskim grzał się w żarze słonecznym, a w towarzystwie hipochondrycznej Habsburżanki kąpał się w Morzu Żółtym i oceanie Pacyfik. Przez przylądek Horn zdążał dyliżansem powożonym przez chojrackiego kopenhażanina w strażackim hełmie. Z kolei na rynku w Chełmie chimerycznym hipokrytom i rzeźwym rzekotkom użyczał instrukcji savoir-vivre'u. Ecie-pecie, baju, baju, baj, tak plótł bez sensu rozfanatyzowany mirażami i mrzonkami. Wachlował się tyci uprzężą i huśtał się w hamaku zahaczonym o przytachaną nie wiadomo skąd duhę. Chrupał smażone, nieocukrzone łodyżki anyżku i katarzynki z grylażem, a dla kurażu chłeptał herbatkę jeżynową. Na dobitek obcesową autoreklamę do świeżo okorowanej dębiny żółtaworyżą pinezką z ostentacją przypiął: "Pojutrze na wrzosowisku zarządzam filharmoniczną muzykoterapię i nie na żarty żądam, byście bez żenady przybyli. Wiedzcie, że jestem charyzmatycznym obieżyświatem, hojnie obdarzonym talentem. Harmonijnie wystukuję ciżemkami każde tempo o tępo zaokrąglone podmurówki. Nie raz i nie dwa wtórowały mi kląskające w burzanach rdzawopióre słowiki, chrobotliwe kszyki i chędożące skrzydła charakterne hajstry". Gdy zwierzęta jaśniepański inserat odczytały, w dąbrowie zawrzało. Poniewczasie wyszło na jaw, że hochsztapler ni razu spoza lasu dzióbka nie wyściubił. Zhańbiony pierzchnął więc do obrzeżonej trzebieżami wieży zmurszałego zamku, gdzie nieustającą chandrą znużony niechlubnie żyje, bo nikt już ani na jotę ważniakowi nie wierzy.
*duha: drewniany, łukowaty przedmiot służący do przymocowania rzemieni przy chomącie do dyszli zaprzęgu; dyszle w trojce; duga, drewniany kabłąk w jednokonnym zaprzęgu - łączy hołoble; drewniany kabłąk w zaprzęgu konnym.
Dnipro
{gallery}2012_2013/Ta_piekielna_ortografia{/gallery}