Przyszedł dzień czwarty czerwiec 2016 roku i, jak to bywa dorocznie od bardzo dawna gdzieś na przełomie maja i czerwca, odbył się w naszym Zespole Szkół festyn środowiskowy. Rutyna – powie ktoś. A wcale nie!!!! Za każdym razem pojawia się jakaś inna myśl przewodnia, jakiś inny temat imprezy. Tym razem było to hasło: „I ty możesz zostać astronautą”. Tak więc powiało Kosmosem i w ogóle nauką, ścisłą nauką a przecież potrafi ona zafascynować i to ona stanowi podstawę do niezliczonych wynalazków.

         A było tak!

         Około godziny trzynastej tego sobotniego popołudnia Pani Dyrektor Szkoły wraz z Wiceburmistrzem Krotoszyna uroczyście otwarła festyn. No i  w tym momencie każdy człowiek powinien się, nawet nie rozdwoić, lecz wprost jakoś rozwielokrotnić. Nikt nie był w stanie ogarnąć wszystkich jednocześnie odbywających się rzeczy. Patrzysz w jedno miejsce a w drugim coś zupełnie innego i w trzecim, i w czwartym… Żeby tylko w czterech!!!!

         Spróbujmy tylko wymienić to, co udało się zapamiętać. Zatem na boisku szkolnym rzut meteorem (ktoś się spierał: meteorem czy meteorytem?). To zabawa niby dla mężczyzn. Ale gdzie tam – i panie ciskały ciężkim kawałem metalu na spore odległości. Natomiast w bezpiecznej odległości mecz piłki nożnej: Rodzice kontra Żaki i Orliki.

         Przy dziecięcym placu zabaw (w pełni tego dnia wykorzystywanym) odbywało się malowanie twarzy i innych elementów ciała maluchów. A obok można było sobie coś kosmicznego namalować na papierze. Z boku z kolei pokazywano … puszczanie baniek mydlanych. Proste i dawne zabawy. A to przecież cała nauka. Bańki małe, duże i giganty, okrągłe i bardzo długie…

         Wszędzie można było kupić coś do jedzenia na słodko i coś konkretniejszego, również najrozmaitsze napoje ciepłe i chłodzące. Były też losy. Ale my nie o tym. Przynajmniej na razie.

         Można było zwiedzić liczne punkty z doświadczeniami naukowymi. Było ich sporo, ale trudno mi nazwać poszczególne doświadczenia – za trudne to dla mnie. Mogę jedynie powiedzieć, że było stoisko chemiczne, fizyczne i takie jakieś pewnie przyrodnicze. Towarzyszył temu kolejny punkt. Tam można było dowiedzieć się i popróbować swoich możliwości w udzielaniu pierwszej pomocy medycznej. Dzieci ćwiczyły pod fachowym okiem strażaków.

         I do tego było jeszcze prawdziwe stoisko astronomiczne. Znany i lubiany w Naszej Szkole astronom pan doktor Ireneusz Włodarczyk oraz fotograf pan Zdzisław Pauter przy pomocy licznych teleskopów (w tym jeden jest własnością Naszej Szkoły! Tak!!) pokazywali chętnym rozmaite zjawiska niebieskie – kosmiczne.

         A był też występ strażaków. Z rykiem i błyskaniem wjechał na boisko strażacki wóz bojowy, bo właśnie „zapalił się” stojący na uboczu samochód a w nim „uwięziony został ranny człowiek”. Strażacy błyskawicznie ugasili płonące autko, ale rannego nie dało się z niego wyprowadzić. Wtedy do akcji przystąpiło urządzenie do rozcinania blach samochodowych. Trzeba było mocno zdemolować pojazd, by wyciągnąć poszkodowanego. „Zepsuli autko!” – ze zgrozą zawołał pewien malec, lecz nawet na moment nie odwrócił wzroku od pracujących strażaków. „Kierowca” pechowego samochodu „został uratowany” i zabezpieczony do przyjazdu pogotowia ratunkowego.

         Pokaz był znakomity i na długo zostanie w pamięci wielu. Ale autko zepsuli!!!!

         Na dużej scenie i tuż przed nią bez przerwy zmieniali się nasi szkolni artyści. Jedni tańczyli, inni śpiewali a wszystko jakoś wiązało się z Kosmosem, nauką.

         Na koniec na głównej scenie wystąpiła trójka nauczycieli Naszej Szkoły. Ci jednak ani nie śpiewali, ani nie tańczyli. Zaprezentowali natomiast swego ulubieńca … azot, ciekły azot. Ależ ten gaz (najliczniejszy w powietrzu) potrafi sztuczki!! Zmniejszał – tak, zmniejszał – balony, tłukł piękne róże i banany jak szkło, nawet sprzątał zaśmiecony stół. I do tego bawił zgromadzonych.

         Na zakończenie nastąpił tradycyjny doroczny punkt kulminacyjny. Było to losowanie nagród. Przez cały czas trwania festynu zgromadzeni mogli kupować losy. Dopiero na koniec losowano numery, które wygrały poszczególne zgromadzone fanty. Nagrodą główną był rower, lecz i inne niespodzianki były atrakcyjne.

         Pewnie nie wszystko godne uwagi udało się zapamiętać. Cóż może jeden człowiek wobec tylu różnorodnych atrakcji.

         Teraz czekają nas wakacje, potem trochę nauki no i na szczęście znów tradycyjny festyn. Niby ciągle to samo a jednak zawsze całkiem coś innego.

Dnipro

 

dziennik lekcyjny vulcan

 

TACYNIEINNI

logo kolorowy uniwersytet

 RODO