Warsztaty Terapii Zajęciowej są placówkami powołanymi do rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych. Warsztaty ostatni raz otrzymały podwyższenie dofinansowania w roku 2009. Od tamtej pory pomimo ciągle rosnących cen towarów i usług, a także najniższego wynagrodzenia o warsztatach zapomniano. Być może jest to celowe działanie, które ma doprowadzić do powolnej śmierci i wygaszania funkcjonowania warsztatów. W efekcie to nie rząd zamknie warsztaty, warsztaty zamkną się same bo prowadzącym je organizacją nie starczy środków na pokrycie kosztów . Nikt nie zastanawia się co zrobić z prawie 24.000 osób niepełnosprawnych, które każdego dnia zapewnioną mają rehabilitację i opiekę na najwyższym poziomie. Dla każdego z tych uczestników warsztaty stanowią miejsce pracy, w którym mogą się realizować, są akceptowani i znajdują sens swojego i tak trudnego życia. Efekty ich pracy artystycznej często zadziwiają nawet wybitnych ekspertów, a niektóre z nich osiągają wysokie nagrody na międzynarodowych konkursach. Pomimo swojej pozytywnej działalności warsztaty za kilka lat mogą przestać istnieć. Od 2009 roku koszty działalności stale rosną. Statystyki są przerażające. Koszty mediów, materiałów, dowozu osób niepełnosprawnych wzrosły znacząco i tak litr paliwa w 2009 roku to ok. 3,50 zł a obecnie 5 zł czyli wzrost ponad 40%. Dobrze wykwalifikowane osoby, posiadające wieloletnie doświadczenie oraz pasje wykonywania tego trudnego zawodu często zmuszeni są do zmiany pracy i przekwalifikowania, ponieważ nie są w stanie utrzymać swoich rodziny. Pracują 40 godz. w tygodniu a zarabiają dwa razy mniej niż ich koledzy w sferze oświatowej a wykonują taką samą pracę. Tracimy specjalistów i nie ma się co dziwić skoro osoba z wykształceniem wyższym z ponad 15 letnim stażem pracy i dodatkowymi szkoleniami otrzymuje najniższe krajowe wynagrodzenie. Nikt również nie myśli co dalej z osobami niepełnosprawnymi, którzy najczęściej są osobami niepełnosprawnymi intelektualnie w stopniu umiarkowanym i znacznym. Dużo mówi się o uzawodowieniu tego środowiska i ciągle zarzuca się warsztatom, że nie „wypuszczają” swoich uczestników na rynek pracy. Pozostają tylko pytania gdzie jest ten rynek pracy i który pracodawca będzie chciał zatrudnić osobę niepełnosprawną intelektualnie, skoro brakuje miejsc dla osób zdrowych i czy rehabilitacja społeczna jest jeszcze potrzebna, czy ważny jest tylko efekt uzawodowienia czy przywrócenia z marginesu społecznego i włączenia w naszą codzienną społeczność?
Myślę, że nadszedł czas, aby ktoś odpowiedzialny jeszcze w tym roku podjął decyzję jaka jest przyszłość warsztatów, bo przecież chcemy wierzyć, ze liczą się ludzie a nie statystyki.
(Kierownik WTZ w Krotoszynie Paweł Kaczmarek)