W niedzielę 17 czerwca w Okinoshimie odbył się ultramaraton. Uczestnicy już po raz trzynasty zmierzyli się z trasą równie trudną jak i malowniczą. Droga wiedzie to pod górę, to z górki, ale jako że ciągnie się wzdłuż wybrzeża, odkrywa przed biegaczami niezapomniane nadmorskie krajobrazy Okinoshimy. Przy zapisach, prowadzonych już od stycznia, zainteresowani wybierali jeden z dwóch dystansów – 50 lub 100 km.
Bieg na 100-kilometrowej trasie zaczyna się już o 5 rano przed hotelem Oki Port Plaza położonym tuż przy porcie. Biegacze na krótszym dystansie startują sprzed chramu Mizuwakasu w okręgu Goka (czyli w połowie 100-kilometrowej trasy) kilka godzin później, bo o 11:30. Meta znajduje się przy obiekcie sportowym Rainbow Arena w okolicy portu. Uczestnicy, którzy nie przekroczą jej linii do 19:30 „odpadają” – uznaje się, że nie ukończyli ultramaratonu. Poza tym, na całej 100-kilometrowej trasie znajdują się punkty kontrolne – do każdego z nich trzeba dobiec przed określonym czasem. Osoby, którym się to nie udało, kończą bieg i zawożone są autobusem na miejsce mety, by odebrać swego rodzaju nagrodę pocieszenia – medal za starania.
Ilu może być śmiałków, którzy porywają się na 100-kilometrowy bieg po pofałdowanym terenie w gorący, czerwcowy dzień? W tegorocznej edycji ultramaratonu – ponad 600. Razem z uczestnikami na 50-kilometrowym dystansie w biegu wzięło udział w sumie ok. 1100 osób. Wśród nich znaczącą grupą są sami mieszkańcy Okinoshimy. W trakcie prowadzenia zapisów organizatorzy rezerwują dla nich kilkaset miejsc na 1200 dostępnych.
Dystans do przebiegnięcia robi wielkie wrażenie, jednak tym, co w ultramaratonie jest najważniejsze to niezwykła atmosfera wydarzenia, a tę tworzą sami mieszkańcy. Wielu z nich wspiera organizatorów jako wolontariusze, przez cały dzień pracując m.in. na stanowiskach, rozsianych na całej trasie, gdzie rozdają uczestnikom napoje. Inne osoby spontanicznie zbierają się przed domami, by w różnych częściach wyspy dopingować biegaczy, lub nawet częstować własnoręcznie przygotowanymi przekąskami. Sprawdziwszy numer uczestnika na dostarczonej do wszystkich domów w Okinoshimie liście, wołają po imieniu i zagrzewają do dalszego biegu. Im bliżej do linii mety, wśród okrzyków można też coraz częściej usłyszeć „witajcie z powrotem”. Na ostatnich kilkudziesięciu metrach trasa wiedzie pod górę, ale tam zbiera się najwięcej osób – rodzina i przyjaciele wyglądają uczestników maratonu, by razem, triumfalnie, przebiec przez linię mety.
Tekst i zdjęcia: Izabela Raczyńska
Mieszkańcy kibicują uczestnikom ultramaratonu:
Biegacze na trasie:
Bieg do mety: