W Galerii Refektarz kolejna wystawa, tym razem będą to fotografie. Grzegorz Jerzy Kosmala z Ostrzeszowa pokaże swoje prace pod tytułem "Strefy widzenia". Wernisaż wystawy odbędzie się w piątek 9 marca br. o godz. 19:00 w Refektarzu (parter budynku muzeum). Wstęp oczywiście wolny! Wystawę można oglądać do 30 marca br. do czego gorąco zachęcamy.
Autor o wystawie.
"Prezentowane fotografie wykonane zostały na różnego typu materiałach fotograficznych czarno-białych i barwnych, negatywowych lub pozytywowych, starych czy też nowych. Obok standardowych procesów stosowałem również metodę wywoływania crossowego przeźroczy w procesie negatywowym. Efekt ostateczny uzyskany został na drodze naświetlania różnorodnych materiałów światłoczułych w kamerze wielkoformatowej na ławie optycznej (możliwość selektywnego wyboru stref ostrości) oraz klasycznych metod obróbki chemicznej."
Grzegorz Kosmala
Zobacz fotorelację z otwarcia wystawy (kliknij w zdjęcie poniżej).
Nota biograficzna.
Grzegorz Kosmala, ur. 18 lutego 1975 r., ukończył Szkołę Podstawową nr 2 w Ostrzeszowie, Technikum Mechaniczne przy FUM Ostrzeszów i Wydział Komunikacji Multimedialnej, kierunek fotografia, na ASP w Poznaniu.
1986 — początek nauki fotografii w pracowni Antoniego Bajerleina w Klubie Fotograficznym KADR przy Ostrzeszowskim Domu Kultury
1988 — udział jako najmłodszy fotoreporter (13 lat) w Zlocie Harcerskim z okazji 80-lecia harcerstwa polskiego na Polach Grunwaldu
1990–1993 — samodzielna nauka fotografii czarno-białej
1994–1998 — praca dla lokalnych gazet: Czas Ostrzeszowski, Gazeta Poznańska, Ziemia Kaliska
1995–1998 — studia na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, Wydział Komunikacji Multimedialnej, kierunek fotografia
1996 — udział w pierwszej wystawie fotografii pt. Portret..., pejzaż... w Muzeum Regionalnym w Ostrzeszowie
1996, 1997, 1998 — prezentacja prac na zbiorowych wystawach studenckich w Poznaniu, w Krakowie i Ostrowcu Świętokrzyskim
1996, 1997, 1998, 1999 — coroczny udział w Konfrontacjach Gorzowskich, w 1999 roku nagroda ZPAF za prace dyplomową
1999 — wystawa fotografii z Muzeum Regionalnym w Ostrzeszowie
2004–2009 — prowadzenie warsztatów fotograficznych dla młodzieży pod nazwą ,,1/15” przy OCK w Ostrzeszowie
2005–2009 — wystawy warsztatów fotograficznych ,,1/15”; ,,PARA 2005 Baszta”; ,,Zestawy autorskie” w Baszcie Kazimierzowskiej i w Ostrzeszowskim Centrum Kultury
2005 — inauguracja działalności własnego Studia 6x6, specjalizacja w fotografii reporterskiej, dokumentalnej i studyjnej, ale przede wszystkim w portrecie i pejzażu fotografowanym aparatem wielkoformatowym 4x5 inch
2006–2016 — współpraca z Oficyną Wydawniczą Kulawiak, publikacja zdjęć w licznych
albumach i kalendarzach
2008 — wspólna wystawa z St. Kulawiakiem w OCK w Ostrzeszowie fotografii z planu filmu pt. ,,Antoni Serbeński – wiosna, maj...”
2009 — wystawa fotografii pt. ,,Strefy widzenia” i promocja kalendarza regionalnego Oficyny Wydawniczej Kulawiak, Muzeum Regionalne w Ostrzeszowie
2012 — I Regionalna Wystawa Fotografów, Muzeum Regionalne w Ostrzeszowie
2014 — I Regionalna Wystawa Fotografów, Stuhr, Niemcy
2014 — udział w wystawie plenerowej Stowarzyszenia ROD WIEŻA 1916 na Rynku w Ostrzeszowie pt. „50-lecie Ostrzeszowskich Crossów”
2015 — udział w wystawie plenerowej Stowarzyszenia ROD WIEŻA 1916 na Rynku w Ostrzeszowie pt. ,,Miejsca wrażliwe okolicy autentyzmu”, publikacja zdjęć w albumie pod tym samym tytułem
2016 — udział w wystawie plenerowej Stowarzyszenia ROD WIEŻA 1916 na Rynku w Ostrzeszowie pt. ,,Tamten czas — Ostrzeszów w naszej pamięci”.
Podmiot liryczny w stanie krytycznym — szaleństwo i metoda w fotografii Grzegorza Kosmali
Prawdziwa oryginalność objawia się w harmonii cech indywidualnych z ogólnymi prawami dobra i piękna. (E. Lerminier, O Michelecie i Lamartine’ie, „Revue des Deux Mondes”, 15.06.1847 r.)
Grzegorz Kosmala (ur. 1975) znalazł swoje powołanie bardzo wcześnie, jako że już w wieku 11 lat terminował u Antoniego Bajerleina w Ostrzeszowskim Klubie Fotograficznym KADR. Przypadek to czy rekompensata za dziecięcą traumę kilkugodzinnej wędrówki ze szpikulcem w oku w poszukiwaniu odważnego doktora. Fizycznie pozostał drobny ślad, psychicznie syndrom utraty oka obudził w nim wrażliwość wizualną — widzę, więc jestem. Antidotum w tym przypadku stała się fotografia, pozwoliła mu okiełznać organiczną ciekawość, zatrzymać świat w archiwalnych szufladach. Kilkuletnią praktykę w ciemni fotograficznej, naukę klasycznych sposobów obróbki negatywów i pozytywów, pracę reporterską w regionalnych gazetach wieńczy dyplom na wydziale fotografii poznańskiej ASP. Utalentowany amator zostaje wykształconym i odpowiedzialnym profesjonalistą. Przeobrażenie ogromne, paralelne do rewolucji w fotografii — półtorawieczne technologie uzyskiwania obrazów na coraz doskonalszych materiałach światłoczułych w skomplikowanych procesach chemicznych wypierają elektroniczne sensory i programy komputerowe. W 2005 roku Grzegorz Kosmala otwiera studio fotograficzne w rodzinnym Ostrzeszowie i staje się zawodowym fotografem realizującym różnorodne zlecenia klientów. Tysiące cyfrowych zdjęć przenika przez skalibrowane monitory, a ujarzmiona nowa technologia generuje perfekcyjne obrazy. Powtarzalność i uniwersalność umożliwia odpowiedzialne życie w małym miasteczku na południu Wielkopolski.
Imperatyw kategoryczny Kanta określa maksymę życiową, ale paradoks organiczny odwołuje się do doświadczeń z dzieciństwa. Magia fotografii, zawsze podświadomie obecna, odzyskuje swoje miejsce w pracowni (klasyczna ciemnia) i sposobie myślenia w fotografowaniu tylko na swój osobisty użytek. Następuje powrót do aparatów średnio- i wielkoformatowych oraz materiałów światłoczułych sprzed epoki cyfrowej. Codzienne komputerowe pikselowanie według precyzyjnych zasad, reguł i żądań bywa raz po raz zamieniane w poszukiwania jednego ujęcia na staromodnym tworzywie. Tematem stają się „miejsca wrażliwe” w najbliższej i dalszej okolicy — stare wiatraki, młyny, dwory, cmentarze różnych wyznań, samotne w swojej archaicznej pozie lub też ostatki wizualne po nich. Ziemia ostrzeszowska, ten graniczny i kulturowy tygiel (prusko-rosyjska granica zaborów, pogranicze Śląska i Wielkopolski) pełen świadectw historycznych zawirowań, od zawsze była inspiracją dla twórców — malarzy, pisarzy, fotografów. Marian Pilot w nagrodzonej Nagrodą Literacką NIKE powieści Pióropusz (Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2010) tak pisze o siedlikowskim wiatraku:
Żaden natomiast ze wsi mądry, ani nawet nikt z tych, co siedzą na urzędach, nigdy by się nie spodziewał zdarzenia takiego: w niebo się wzbijał siedlikowski nasz wiatrak! Grzmiąc i klekocząc potężnie, śmigał podartymi i dziurawymi swoimi skrzydłami, i rżąc i kwikając żwawo niczym fest nafutrowana kobyłka, okręcając się wokół swojej osi. Jakieś niepojętej mocy wichry niespodziewanie tchnęły w niego takie wielkie życie, że się rozśmiglił i rozbujał potężnie, mocarnie — krzywy, połamany, pogruchotany taki! Poruszyły się też w jego wnętrzu kamienie młyńskie, ich dudnienia i huki ze snu cucić musiały głuchych, i budzić czujność i gotowość bojową drużyn ochotniczych straży nie tylko w samym Siedlikowie tylko, ale też w Bukownicy, a może na Myjach i w Mikstacie tak samo. I to nie młyn był już ani żaden wiatrak, jeno nawietrzny okręt, którego zębate koła, pasy transmisyjne i młyńskie kamienie poszły w ruch, by niebawem wysadzić go wysoko w powietrze.
W naszym mateczniku trudno oprzeć się napierającym z zewsząd atrybutom przeszłości, potraktowanych radykalnie przez wichurę historii, ale też w ostatnim półwieczu, po macoszemu — w imię jedynie słusznego systemu — przez nas samych. Fotografia jest tego świadkiem, a papier bywa cierpliwy i głuchy na wszelkie interpretacje. To siła dokumentu zapisanego przez kamerę na światłoczułym negatywie czy pozytywie.
Fotografia od narodzin posądzana była o najbliższy prawdzie związek z rzeczywistością, chociaż stanowi jedną z wielu możliwości percepcyjnego poznawania świata. Również od początku jej istnienia wiarygodność ta była podważana i do dzisiaj stanowi popularny temat dywagacji filozoficzno-etycznych o kradzieży cienia (duszy) i zdejmowaniu warstwy wizualnej (analogonu) z fotografowanego obiektu. Sięgając do istoty fotografii, można stwierdzić, że to Słońce — władca światła — jest artystą, a fotograf tylko jego posłusznym medium. Ale to fotograf używający świadomie kamery do wizualnej ekspresji własnej wyobraźni kreuje obraz na każdym etapie jego poczęcia. Technika optyczna, technologia chemiczna, wiedza nabyta i doświadczona składają się na uzyskany efekt. Im więcej możliwości i zmiennych parametrów, tym więcej pytań i wątpliwości. Stąd powrót Grzegorza Kosmali do aksjomatów fotografii — prostej kamery na ławie optycznej, z możliwością kształtowania obrazowej przestrzeni pomiędzy przednią ścianką z obiektywem a tylną z materiałem światłoczułym — negatywem lub pozytywem żyjącym podług własnych fizycznych i chemicznych reguł. To strefy widzenia, a przecież za powstanie tych obrazów odpowiedzialne są także wrażliwość i sposób myślenia. Jak w każdym procesie twórczym transponującym zewnętrzne i wewnętrzne bodźce w konkretne dzieło sztuki pytające odbiorcę, co artysta miał na myśli.
Obecnie perfekcja w odzwierciedlaniu rzeczywistości została doprowadzona w fotografii do absurdu realności. Współczesna fotografia cyfrowa za pomocą skomplikowanych narzędzi i programów konstruuje nową wirtualną utopię. Pozornie bezkonfliktową i idealistycznie tożsamą z naszą codziennością, tragiczną w skutki w chwili pomylenia obu światów. Jak bezpiecznie poruszać się dzisiaj w tym bezbrzeżnym obszarze fotografii, co to znaczy być fotografem — artystą z premedytacją wykorzystującym to medium do porozumienia się ze światem zewnętrznym. Odpowiedź od wieków jest ta sama — ascetyzm środków i ogromna praca poparta bożą iskrą talentu.
I taką odpowiedź znajdujemy w fotografiach Grzegorza Kosmali. Tematem jego prac są obiekty z czasów zaprzeszłych, często z zatartą tożsamością i trudną do zrekonstruowania fizycznością. Porzucone przez człowieka i historię, zakorzenione w swoje magiczne miejsca upiornie trwają w niebycie jako prowokacja dla światłoczułego artysty. Wizualne szaleństwo z wykorzystaniem klasycznych sposobów obrazowania stało się metodą na artystyczną prawdę i próbą odpowiedzi na pytanie — czy piękno może obronić nas przed barbarzyństwem egzystencji.
Stanisław Kulawiak, lipiec 2016