Dnia 27.05.2013r. nasza klasa udała się na trzydniowa wycieczkę w Góry Świętokrzyskie. Wyjechaliśmy o godzinie 6:10. Podróż trwała około siedmiu godzin. Droga minęła nam szybko i wesoło. Podziwialiśmy widoki, jedliśmy smakołyki, rozmawialiśmy.
Pierwszym miejscem, które zwiedziliśmy była Jaskinia Raj. Jest uważana za jedną z najpiękniejszych jaskiń w Polsce. Następny przystanek to Pałac Arcybiskupów Krakowskich. Katedra w Kielcach była trzecim i ostatnim zabytkiem, który zwiedziliśmy w poniedziałek. Udaliśmy się na nocleg. Schronisko „Pod świerkami” było bardzo czyste i zadbane. W każdym pokoju była łazienka i telewizor. Następnego dnia (a był to wtorek) o godzinie 8:00 zjedliśmy śniadanie. Potem pojechaliśmy do Nowej Słupi. Zobaczyliśmy tam muzeum starożytnego hutnictwa. Później udaliśmy się do Opatowa. Z dumą przeszliśmy przez Bramę Warszawską i Kolegiatę św. Marcina. Kolejnym punktem był Sandomierz. Nawet deszczowa pogoda nie przeszkodziła nam w zwiedzaniu miasta. Widzieliśmy tam m.in. Bramę Opatowską, rynek, dom Jana Długosza, Ucho Igielne, zamek oraz katedrę. Mieliśmy okazję przejść wąwóz lessowy św. Jadwigi. Ostatnim celem tego dnia były ruiny zamku w Krzyżtoporze. Po przyjeździe do ośrodka zjedliśmy obiadokolacje, która nam bardzo smakowała, a następnie udaliśmy się na wieczorny spacer po Bodzentynie. Wieczorem mieliśmy grilla. W trzecim i ostatnim dniu wycieczki słońce wyjrzało zza chmur. Było bardzo ciepło. Po śniadaniu każdy udał się do swojego pokoju, aby spakować torby. Następnie udaliśmy się nad staw. Przespacerowaliśmy się po Bodzentynie. Kolejnym punktem było wdrapanie się na Łysicę - (595 m n.p.m.). Na tej górze znajduje się Opactwo pobenedyktyńskie. Na szczycie ujrzeliśmy skalne rumowisko, tzw. gołoborza. Po zejściu z góry musieliśmy powrócić do Bodzentyna, ponieważ wśród uczestników wycieczki nie zabrakło zapominalskich. Po opuszczeniu miasta dotarliśmy do Bartkowa. Tam mieści się słynny dąb Bartek. Na końcu zobaczyliśmy ruiny huty w Samsonowie.
Droga do Krotoszyna upłynęła w przyjaznej i miłej atmosferze. Wycieczka była pełna wrażeń i jedyna w swoim rodzaju. Naszymi opiekunami byli: pani Maria Sikora i pan Jarosław Naskręt.
{gallery}2012_2013/Wycieczka_gory_swietokrzyskie{/gallery}
Sobotni ranek ósmego czerwca 2013 roku zapowiadał się bardzo ciepło i słonecznie. Ne ten dzień najrozmaitsze stowarzyszenia i instytucje krotoszyńskie wyznaczyły sobie spotkanie na godzinę jedenastą między dworcem PKP a dworcem PKS. Był to tak zwany KROTOFEST organizowany przez Burmistrza Krotoszyna. Kogóż tam nie było! I Urząd Miasta, i straż pożarna, PCK, bractwo rycerskie, i bractwo kurkowe, stowarzyszenie rodzin zastępczych, pszczelarze, świetlice środowiskowe… Trudno wszystkich wymienić. Byli nawet goście z sąsiednich miast. Każdy chciał się pokazać, zwrócić uwagę, że istnieje i działa, pochwalić osiągnięciami – dlatego rozstawiał swoje stoisko.
I myśmy tam byli! Nasz Zespół Szkół był reprezentowany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Szkoły na Błoniu. Stoisko nasze stanęło w bardzo widocznym miejscu, łatwo rozpoznawalnym. Były tam kwiaty na sprzedaż, baloniki. Można było kupić napoje, wafelki.
Ustawiliśmy też kilka stolików i krzesełek dla dzieci. Nauczycielki oddziału przedszkolnego oraz klas początkowych przygotowały kredki, kolorowanki oraz najrozmaitsze wycinanki przeznaczone do kolorowania.
Na głównej scenie jako przedstawiciel Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły na Błoniu miał wystąpić chór szkolny kierowany przez pana Mariusza Kaźmierczaka.
Trzeba także nadmienić, iż Naszą Szkołę reprezentowała również spora grupa uczennic, ale w ramach Centrum Wolontariatu Ziemi Krotoszyńskiej. Przybrane były w żółte podkoszulki.
No i…, no i przed godzina dwunastą lunął niesamowicie rzęsisty deszcz. Ulewa. Serca nasze się zatrwożyły, bo zachmurzyło się na bardzo długo, a tu tyle towaru, tyle przygotowań… Jednak wytrwaliśmy, nie zeszliśmy z posterunku.
Chór wystąpił jako drugi w kolejce i to w największych strugach deszczu. Młodych wykonawców nie była w stanie załamać nawałnica ani wynikające z niej drobne usterki techniczne.
Wytrwali też nauczyciele przy stoisku. Początkowo nie można było zorganizować zajęć dla dzieci a i frekwencja na stoisku była marna. Jednym słowem – kiepsko! Na szczęście z czasem pogoda musiała ulec, dać za wygraną – nie do końca, ale jednak musiała. Było pochmurno, trochę jeszcze kropiło, lecz już natura musiała ustąpić przed ludzką chęcią zabawy, weselenia się.
Przy naszym stoisku pani Dorotka zorganizowała dla dzieci miejsca do rysowania, kolorowania. Rozdawała kredki i kolorowanki maluchom. Natomiast. Panie Małgosia, Iwona oraz Sylwia znalazły sporo chętnych do pomalowania twarzy. Użyły do tego specjalnych kredek i wykonywały wzory na buziach według zamówienia. Proszono o motylki, kwiatki, pioruny a nawet o rybę. Zarówno panie jak i dzieciaki miały pyszna zabawę.
Stoisko zamknięto, gdy już zaczęło robić się ciemno.
Mimo ulewy znalazło się miejsce na krople pogody ducha, uśmiechu i radości,
Dnipro
{gallery}2012_2013/Miedzy_kroplami{/gallery}
Wielkimi krokami zbliża się koniec roku szkolnego. Praca nad uzyskaniem jak najlepszych wyników w nauce z każdym dniem się wzmaga. Jednaka nie sama nauką uczeń żyje, nawet w szkole nie tylko nauka istnieje. Mamy bowiem też święto dzieci, czyli pierwszego czerwca Międzynarodowy Dzień Dziecka, dla tych, którzy nie chcą już być dziećmi, jest to Dzień Sportu. Teczki zostają w domu i zaczyna się zabawa!
W tym roku pierwszy czerwca przypada w sobotę, zaś tuż przed nią jest czwartkowe Boże Ciało zatem szkolne zabawy odbyły się w środę 29 maja 2013 roku. Naszą szkolną imprezę tym razem sponsorowali.
O godzinie dziewiątej zgromadzonych uczniów oraz gromadkę rodziców uroczyście powitała pani dyrektor Mariola Kaźmierczak. Życzyła przyjemnego dnia i dobrej zabawy, poczym wszyscy rozeszli się do swych zabaw. Młodsi współzawodniczyli na Sali gimnastycznej, zaś starsi – na boisku szkolnym.
Na dziedzińcu szkolnym rozlokował się punkt sprzedaży losów. Znalazło się wielu chętnych na popróbowanie szczęścia. Praktycznie każdy los wygrywał, jednak to nie był koniec. Wszystkie zakupione losy brały ponowny udział w losowaniu nagród głównych.
Trudno opisać wszystko, gdyż nie było możliwości być wszędzie jednocześnie. Na boisku próbowano swych sił w biegach, rzucie oszczepem, strzelaniu piłką do bramki, podbijaniu piłki sposobem siatkarskim i tym podobnych dyscyplinach.
Maluchy na sali gimnastycznej występowały w mniej tradycyjnych dyscyplinach. Było tam między innymi grupowe skakanie przez skakankę, rysowanie z zawiązanymi oczami i wiele innych.
Po wysiłku wszyscy poczuli się wygłodniali i spragnieni, więc zostali poczęstowani hot dogami, ciastem oraz naturalną wodą mineralną „Jurajską” o rozmaitych smakach ufundowaną przez Jurajską Spółdzielnię Pracy z Myszkowa koło Częstochowy.
Punktem kulminacyjnym dnia było wręczenie dyplomów za najlepsze wyniki w poszczególnych konkurencjach, a przede wszystkim losowanie nagród głównych. Było ich dużo i rozmaite, bo i rośliny ozdobne, drabiny, piłki, nawet talony do myjni samochodowej. Zaś najgłówniejszą nagrodę stanowił piękny rower.
Na zakończenie imprezy rozegrany został na sali gimnastycznej mecz piłki nożnej. Wynik nie był taki istotny, natomiast atrakcją był występ kilku nauczycieli, w tym księdza katechety.
Dzień był niewątpliwie pełen atrakcji i udany. Nawet pogoda, tak kapryśna w tym roku dopisała. Pewnie że lunął rzęsisty deszcz, ale to dopiero dużo później - wieczorem.
Dnipro
{gallery}2012_2013/Szkola_bez_teczek{/gallery}
Część pierwsza: Zdarzenia
Któż z nas starych i młodych nie pamięta tej okropnej ortografii, tych mąk z zapamiętaniem regułek - a jest ich milion, może trochę więcej. No i te mityczne wyjątki od reguł, wyjątki od wyjątków, i tak dalej. Komu to jest potrzebne?!?! Piszemy „może” czy „morze” i tak każdy chyba wie, o co chodzi. Jak nie wie, to się dogada! A może jednak lepiej się tego pouczyć?
I, żeby dobić biednego człowieka, jeszcze mówią – czysta złośliwość ! – że podobno nasza polska ortografia należy do łatwiejszych. To już z pewnością przesada!
Są jednak tacy ludzie, którzy nie drżą przed „rz-ż”, „h-ch”, „ó-u”, „nie” razem czy oddzielnie, małe i wielkie litery i tyle, tyle innych. Wyznaczyli sobie spotkanie w Naszym Zespole Szkół w samo południe szesnastego maja 2013 roku. Rozpoczynał się Powiatowy Konkurs Ortograficzny „Król Ortografii”. To już czwarta edycja, tym razem wyjątkowo licznie reprezentowana przez szkoły ze wszystkich zakątków powiatu.
Tego dnia zgromadziło się sześćdziesięciu trzech uczestników z dwudziestu siedmiu szkół naszego powiatu. Było dwudziestu dziewięciu konkursowiczów ze szkół podstawowych, dwudziestu trzech – z gimnazjów i jedenastu – ze szkół ponadgimnazjalnych.
Po oficjalnym powitaniu zawodników oraz ich opiekunów przez Panią Dyrektor nastąpiło jawne losowanie kopert z tekstami dyktand dla poszczególnych grup wiekowych. Losowały przypadkowe osoby spośród uczestników.
W klasach uczestnicy zapoznali się ze szczegółowymi zasadami pisania tekstów pod dyktando, które nie były skomplikowane, przynajmniej nie tak jak ortografia. I przystąpili do intensywnej pracy, która trwała jakieś dwadzieścia-trzydzieści minut. Wysiłek jednak był znaczny.
Później nastąpił bardzo stresujący moment – oczekiwanie na wyniki. W tym czasie konkursowicze zostali poczęstowani napojami i przekąską a przede wszystkim zabawiły ich dzieciaczki, odrywając na chwilę od nerwowego wyczekiwania. Uczniowie klasy pierwszej „b” wzięli oczekujących na przechadzkę po szalonej egzotycznej afrykańskiej dżungli. Przebrane za zwierzęta dzieci – były tam słoń, żyrafa, małpy, papugi, krokodyl a nawet pewien Murzynek – zaśpiewały i zatańczyły w rytm dzikiej i skocznej muzyki. Przedstawienie krótkie a jednak pełne humoru i dziecięcej energii spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem.
I nadeszła długo oczekiwana chwila. Konkurs został rozstrzygnięty, teraz trzeba ogłosić wyniki. Wyłoniono trzy tegoroczne królowe (po jednej dla każdej kategorii wiekowej). Zatem królową ortografii szkół podstawowych została Jagoda Sokołowska ze Szkoły Podstawowej w Koźminie. W kategorii szkół gimnazjalnych tron objęła Katarzyna Szczepańska z Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie. Tu warto dodać, iż w tej kategorii wiekowej pierwsze i drugie miejsce zajęły jej koleżanki – wszystkie trzy podopieczne pana Macieja Szczepańskiego. Spory sukces „Dwójki”. I wreszcie w kategorii szkół ponadgimnazjalnych na tronie zasiadła Joanna Wołoszyn z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie.
Zwyciężczynie otrzymały korony, dyplomy i atrakcyjne nagrody rzeczowe, natomiast każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy dyplom.
Tak więc mieliśmy rzadką okazję spotkania młodych ludzi, którzy nie obawiają się ortografii. Chylimy przed nimi czapki i czekamy, co wydarzy się w przyszłym roku szkolnym na polu zmagań z ortografią.
Część druga: Uczestnicy
W konkursie ortograficznym wzięli udział reprezentanci następujących szkół i zespołów szkół:
01. |
Szkoła Podstawowa w Baszkowie |
02. |
Szkoła Podstawowa w Biadkach |
03. |
Szkoła Podstawowa w Borzęcicach |
04. |
Szkoła Podstawowa w Gorzupi |
05. |
Szkoła Podstawowa w Koźminie Wielkopolskim |
06. |
Szkoła Podstawowa w Lutogniewie |
07. |
Szkoła Podstawowa w Mokronosie |
08. |
Szkoła Podstawowa w Roszkach |
09. |
Szkoła Podstawowa w nr 4 w Krotoszynie |
10. |
Szkoła Podstawowa nr 8 w Krotoszynie |
11. |
Zespół Szkół nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi w Krotoszynie |
12. |
Zespół Szkół nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Krotoszynie |
13. |
Zespół Szkół nr 3 w Krotoszynie |
14. |
Zespół Szkół Publicznych w Rozdrażewie |
15. |
Zespół Szkół Publicznych w Sulmierzycach |
16. |
Zespół Szkół w Orpiszewie |
17. |
Gimnazjum nr 2 im. Mikołaja Kopernika w Krotoszynie |
18. |
Gimnazjum nr 4 w Krotoszynie |
19. |
Niepubliczne Gimnazjum w Krotoszynie |
20. |
Gimnazjum im. Zjednoczonej Europy w Koźminie Wielkopolskim |
21. |
Gimnazjum w Kobylinie |
22. |
Gimnazjum w Zdunach |
23. |
Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Kobylinie |
24. |
Liceum Ogólnokształcące w Koźminie Wielkopolskim |
25. |
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Krotoszynie |
26. |
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie |
27. |
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Krotoszynie |
Część trzecia: Zwycięzcy
Zwycięzcami konkursu zostały w poszczególnych kategoriach wiekowych następujące osoby:
Pierwsze miejsce: Jagoda Sokołowska,
Szkoła Podstawowa w Koźminie Wielkopolskim,
opiekun: pani Kinga Bura.
Drugie miejsce: Dominika Bukowska,
Szkoła Podstawowa nr 8 w Krotoszynie,
opiekun: pani Dorota Karolczak.
Trzecie miejsce: Barbara Jędrzak,
Szkoła Podstawowa nr 4 w Krotoszynie,
opiekun: panie Elżbieta Dominiak, Hanna Sztuka.
Pierwsze miejsce: Katarzyna Szczepańska,
Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pan Maciej Szymański.
Drugie miejsce: Klaudia Biesiadecka,
Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pan Maciej Szymański.
Trzecie miejsce: Nicole Kowalski,
Gimnazjum nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pan Maciej Szymański.
Pierwsze miejsce: Joanna Wołoszyn,
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie,
opiekun: pani Anna Smal.
Drugie miejsce: Joanna Krawczyk,
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Krotoszynie,
opiekun: pani Alicja Kryszkiewicz-Świst.
Trzecie miejsce: Marlena Schmitchen,
Liceum Ogólnokształcące w Koźminie,
opiekun: pani Mariola Aleksandrzak.
Część czwarta: Teksty
Prezentujemy tu tekst dyktand, które pisali uczestnicy Konkursu:
Szkoły podstawowe
„Poranne dylematy”
Wstałem z łóżka, spojrzałem w lustro i zamarłem. Oblicze, które ujrzałem, było przerażające. Włosy sterczące, oczy podkrążone, cera bladosina. No cóż, trzynasty, pomyślałem. Niby nie wierzę w przesądy, ale trzynastka nie jest moją najszczęśliwszą liczbą. W tym momencie ostrze żyletki zostawiło krwawy ślad na mej twarzy. Jeszcze tego mi brakowało! Rozzłościłem się i rzuciłem w lustro maszynką. Usłyszałem huk i zwierciadło strzeliło na moich oczach. Z przerażenia włosy stanęły mi dęba. Teraz czeka mnie siedmioletnie pasmo nieszczęść. W tym momencie uświadomiłem sobie, że wstałem lewą nogą. Wtem zadźwięczał dzwonek u drzwi. Podbiegłem żwawo, uchyliłem je, spojrzałem i nie dostrzegłem nikogo. Wystrzeliłem na korytarz jak z procy, potknąłem się i wyrżnąłem jak długi. Nade mną była drabina. Jeszcze dziś było mi potrzebne przejście pod drabiną! Czyż można mieć większego pecha? Jeżeli teraz czarny kot chyżo przebiegnie mi dróżkę, na pewno tego nie wytrzymam. To naprawdę zbyt wiele jak na jednego człowieka. Już miałem się załamać, gdy w oddali ujrzałem kominiarza. Niósł w ręku czterolistną koniczynę. Podchodząc do mnie, splunął trzykrotnie przez lewe ramię. Raptem potknął się o leżącą u mych stóp złotą podkowę. Runął na mnie jak długi. Z lekka mnie poturbował. Nabił mi guza. Przecież kominiarz ma przynosić szczęście! Wrzasnąłem… I wtedy się obudziłem.
Gimnazja
Rozprawka z hipotezą
"Oglądanie telewizji- marnotrawstwo czasu czy duchowa superuczta?" Taki, skądinąd nie najtrudniejszy i błaho brzmiący, ale czasochłonny temat rozprawki, rzuciła ni stąd ni zowąd nasza "charyzmatyczna" polonistka.
I tak wolny weekend dla czternastoipółletniego ucznia gimnazjum okazał się czystą mrzonką. Rad nierad w mżyste sobotnie przedpołudnie powiedział do siebie nasz cherlawy frysztaczanin: "Pracy mam ja w bród, czas rozpocząć trud, ćwiczyć ducha hart". Czmychnął do pokoju i włączył telewizor., aby dokonać miniprzeglądu kanałów i ostatecznie wyrobić sobie zdanie o ofercie programowej.
Na kanale czwartym przystojny pół Polak, pół Francuz prowadził właśnie program "Po prostu gotuj", przyrządzając lekko strawne risotto z bakłażanem. Uczeń żądny raczej czekolady z Wedla niż diety odchudzającej, szybko włączył dwójkę, ale tam wróżka Aida wyjaśniała tajniki chiromancji. Nie w smak były uczniowi te czary-mary, więc w okamgnieniu wybrał program pierwszy, który przywitał go pełnym wachlarzem reklam.
Najpierw jakaś stojąca na tle pustyni Sahary herod-baba w sukience w esy-floresy wykrzykiwała, dlaczego warto pić nisko zmineralizowaną nałęczowiankę, następnie mało oryginalna blondynka w minispódniczce i maksidekolcie przekonywała do przejażdżki wzdłuż Wyżyny Małopolskiej samochodem marki Mercedes., to znów Goździkowa przypominała o superniezawodnym działaniu etopiryny.
W dwójnasób zniesmaczony gimnazjalista wybrał tym razem kanał informacyjny TVN 24. Zobaczył salę sejmową, gdzie posłowie PiS-u, LPR-u, PO i Samoobrony debatowali nad poprawką do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przypomniał sobie przy okazji, że na najbliższą lekcję historii należy wykuć wszystko o Sejmie Czteroletnim, Konstytucji 3 maja i konfederacji targowickiej.
Szkoły ponadgimnazjalne
„Klechda o chełpliwym puchaczu ku ostrzeżeniu próżnych samochwał sporządzona”
Pewien hardy puchacz chwacko pohukiwał, że jest najmądrzejszy w lesie. Czyniąc zamęt i ferment, na całego bajdurzył, jak to w Bibliotece Kórnickiej przejrzał książczyn huk, w tym habilitacji i zaplombowanych herbarzy chmarę. Mówił, jakoby świat przemierzył wszerz i wzdłuż dzięki kursom hipologii, ichtiologii, chronometrażu i pilotażu. Rzekomo w hydroplanie mknął przez morze Bałtyk i mimo ostrzeżeń hydrologów bez wahania sunął nad duńskim Bornholmem. Na Półwyspie Apenińskim grzał się w żarze słonecznym, a w towarzystwie hipochondrycznej Habsburżanki kąpał się w Morzu Żółtym i oceanie Pacyfik. Przez przylądek Horn zdążał dyliżansem powożonym przez chojrackiego kopenhażanina w strażackim hełmie. Z kolei na rynku w Chełmie chimerycznym hipokrytom i rzeźwym rzekotkom użyczał instrukcji savoir-vivre'u. Ecie-pecie, baju, baju, baj, tak plótł bez sensu rozfanatyzowany mirażami i mrzonkami. Wachlował się tyci uprzężą i huśtał się w hamaku zahaczonym o przytachaną nie wiadomo skąd duhę. Chrupał smażone, nieocukrzone łodyżki anyżku i katarzynki z grylażem, a dla kurażu chłeptał herbatkę jeżynową. Na dobitek obcesową autoreklamę do świeżo okorowanej dębiny żółtaworyżą pinezką z ostentacją przypiął: "Pojutrze na wrzosowisku zarządzam filharmoniczną muzykoterapię i nie na żarty żądam, byście bez żenady przybyli. Wiedzcie, że jestem charyzmatycznym obieżyświatem, hojnie obdarzonym talentem. Harmonijnie wystukuję ciżemkami każde tempo o tępo zaokrąglone podmurówki. Nie raz i nie dwa wtórowały mi kląskające w burzanach rdzawopióre słowiki, chrobotliwe kszyki i chędożące skrzydła charakterne hajstry". Gdy zwierzęta jaśniepański inserat odczytały, w dąbrowie zawrzało. Poniewczasie wyszło na jaw, że hochsztapler ni razu spoza lasu dzióbka nie wyściubił. Zhańbiony pierzchnął więc do obrzeżonej trzebieżami wieży zmurszałego zamku, gdzie nieustającą chandrą znużony niechlubnie żyje, bo nikt już ani na jotę ważniakowi nie wierzy.
*duha: drewniany, łukowaty przedmiot służący do przymocowania rzemieni przy chomącie do dyszli zaprzęgu; dyszle w trojce; duga, drewniany kabłąk w jednokonnym zaprzęgu - łączy hołoble; drewniany kabłąk w zaprzęgu konnym.
Dnipro
{gallery}2012_2013/Ta_piekielna_ortografia{/gallery}
„Najważniejsze wyprawy w życiu,
to wychodzenie ludziom naprzeciw”
Tym razem Klub Lions zawitał do szkoły na Błoniu.
10 kwietnia br. w obecności Dyrekcji szkoły, wychowawcy klasy, matki Oliwii i Mai przekazał pomoc finansową siostrom Oliwii i Mai Drońskim.
Te dwie śliczne , mądre, kochające szkołę dziewczynki od urodzenia cierpią na genetyczną chorobę o nazwie Epidermolisis bulossa.
Rodzina państwa Drońskich to prawdziwi bohaterowie codziennego , zwykłego dnia, którzy z wielkim spokojem i godną podziwu pokorą pomagają swoim córkom w pokonywaniu trudów, jakie niesie ze sobą to schorzenie.
Przekazane pieniądze umożliwią rodzinie wyjazd do Warszawy na kolejne niezbędne operacje.
W imieniu Mai , Oliwii, ich rodziców oraz całej społeczności szkolnej dziękujemy krotoszyńskiemu Klubowi Lions za ten piękny dar serca.
„ Bez wiary potykamy się o źdźbło słomy,
z wiarą przenosimy góry”
Dzięki takim ludziom jak członkowie krotoszyńskiego Klubu Lions człowiek odzyskuje wiarę w drugiego człowieka i poczucie, że nie jest sam.
{gallery}2012_2013/Klub_lions{/gallery}