W godzinach porannych 4 listopada dyżurny Straży Miejskiej został poinformowany, że na jednej z posesji na ul. Szymanowskiego znajduje się prawdopodobnie wściekły lis. Na podany adres udali się strażnicy miejscy oraz lekarz weterynarii - p. Stanisław Kaj. Lis zachowywał się agresywnie, ale nie chciał uciec z ulicy. Wszystko wskazywało więc na to, że rzeczywiście choruje na wściekliznę.
Strażnicy podali zwierzęciu środek usypiający przy pomocy broni pneumatycznej, a gdy lis zasnął został przytrzymany chwytakiem i otrzymał kolejny zastrzyk. Wszystko zakończyło się pomyślnie.
Przypominamy, że do dzikich zwierząt zachowujących się w dziwny sposób nie należy się zbliżać i najlepiej informować o takich przypadkach właściwe służby.