Już od pięciu lat część osób zrzeszonych w Poczcie Wierzbięty rusza w połowie maja do Italii, by w inscenizacji bitwy pod Casorate wspomóc Cesarza Rzymskiego i Króla Czech Karola IV Luksemburskiego.
Impreza pod nazwą “Trecentesca” oraz inscenizacja starcia mają miejsce w malowniczej miejscowości Morimondo, nieopodal Mediolanu, w cieniu cysterskiego opactwa z drugiej połowy XII stulecia. Sama bitwa pod Casorate miała miejsce w 1356 roku. Armia cesarza Karola IV, dowodzona przez Markwalda von Raudeck stanęła naprzeciw oddziałom Geleazzo II Viscontiego. Zwycięstwo przypadło wojskom z Mediolanu.
W czwartkową noc (16.05), po kilkunastu godzinach jazdy, zostaliśmy przywitani na miejscu dość efektowną ulewą, podczas której rozbijaliśmy obozowisko. Wydawało nam się wówczas, że pole na którym rozstawiliśmy namioty jest grząskie, jednak włoska pogoda wyjaśniła nam podręcznikową definicję grząskości dopiero w sobotę nad ranem.
Ulewy do tego stopnia dały się organizatorom we znaki, że zrezygnowali z sobotniej, wieczornej inscenizacji. Podobnie jak rok temu odbyła się tylko jedna bitwa – tym razem jednak niedzielna. W niedzielę też wzięliśmy udział we mszy świętej w miejscowym klasztorze. Ze względu na warunki atmosferyczne rozwinęliśmy działalność dyplomatyczną i nawiązaliśmy kontakty z kilkoma grupami włoskimi oraz z grupą z Węgier.
Sama bitwa pozostawiła pewien niedosyt. Co prawda nasze oddziały pokonały, wbrew prawdzie historycznej, armię Viscontiego, jednak odczuwalna była mała liczebność sił polskich oraz brak dowództwa.
Reasumując, wyjazd – pełen wszechobecnego, absurdalnego humoru oraz cytatów z klasyki polskiej literatury i filmu zaliczamy do wielce udanych. Straty były niewielkie – delikatnie ubrudzona wiata i namiot, rozpęknięta noga od stołu, kilka wgnieceń na zbroi i siniaków.
Powrót był równie wesoły co podróż do Italii. Wyjechaliśmy z Morimondo o godzinie 12.oo, do Krotoszyna przybyliśmy o 5.oo nad ranem.
Piotr Mikołajczyk
Fot. archiwum P. Mikołajczyka