Z wizytą u smoka

Dodane przez: admin on Czerwiec, 16 2018

Pierwszy raz tak daleko, pierwszy raz na tak długo, pierwszy raz bez rodziców – takie właśnie były założenia wycieczki do Krakowa, Wieliczki i Zatoru, na którą wyruszyli w czerwcu uczniowie klasy IV wraz z opiekunami, p. Pauliną Radojewską i p. Mariuszem Marciszem. Na wyjazd czwartoklasiści czekali już od grudnia – nic w tym dziwnego, ponieważ zaplanowanych atrakcji mógł im zazdrościć niejeden uczeń starszej klasy.

Wszystko zaczęło się w środę 6. czerwca. Uczniowie zebrali się bladym świtem pod szkołą, by wyruszyć do szalonej Energylandii mieszczącej się w Zatorze – największego wesołego miasteczka w Polsce. Zachwytom nie było końca, bo takie parki rozrywki dzieci znały tylko z amerykańskich filmów. Największą furorę zrobiły oczywiście nowo otwarte atrakcje wodne, ale tradycyjne karuzele i kolejki też cieszyły się zainteresowaniem.

         Czwartek upłynął natomiast pod znakiem zwiedzania Krakowa. Przewodnik oprowadził całą grupę po Starym Mieście, Plantach i Katedrze. Uczniowie zobaczyli miejsce koronacji władców Polski, weszli do smoczej jamy, zerknęli w okno papieskie, wysłuchali trzykrotnie hejnału z Wieży Mariackiej, kupili pamiątki pod Sukiennicami, wysłuchali krakowskich legend… nakarmili gołębie i oczywiście spróbowali słynnych obwarzanków. Na koniec dnia, po przejściu 13 kilometrów, wszyscy mieli okazję zobaczyć pochód Lajkonika, który raczył uderzyć niektórych swoją buławą na znak szczęścia. Po tylu wrażeniach nawet zmęczenie nie było w stanie zmyć uśmiechów z twarzy.

        Na piątkowy deser została już tylko kopalnia soli w Wieliczce. Podczas podziemnego marszu szlakiem turystycznym czwartoklasiści dowiedzieli się, jakie są rodzaje soli, na czym polegała praca w kopalni i jak dawniej wydobywano tę cenną przyprawę. Poznali również legendę o świętej Kindze i zobaczyli okazałą kaplicę jej imienia. Dla uczniów najważniejsze było jednak to, że sól z wielickiej kopalni można było spróbować – to znaczy polizać ściany.

        Późnym wieczorem pod szkołą w Benicach czekali już stęsknieni rodzice. Jedno jest pewne – ich pociechy wróciły zmęczone, ale zadowolone. Przywiozły ze sobą mnóstwo pamiątek, upominków i niezapomnianych wrażeń. Klasa wróciła bardziej samodzielna i, choć uczniowie nie zjedli jeszcze razem beczki soli, to na pewno bardziej się zgrali.